Notes z gumką: czyli papierowy organizator czasu


Praca to element życia każdego człowieka, bez wyjątku. Osiągając pewien wiek, jesteśmy niemal zmuszeni do zarabiania, gdyż taka jest kolej rzeczy i nikt za nas fundamentów do dorosłego życia nie zbuduje. Czasy szkolne przemijają i rozpoczyna się prawdziwa wędrówka, za którą my sami odpowiadamy i sami ją tworzymy.

Nasze życie leży w naszych rękach…

Jako dzieci byliśmy beztroscy, wolni, nieuwikłani zbyt wieloma problemami. Właściwie to żadnymi, bo jakie one mogły być? Ewentualnie spowodowane tym, że rodzice nie zawsze chcieli kupić nam to, co chcemy, na co mamy ochotę i co często mieli inni, a my nie. Owszem, to problem, odwieczny, ale jak mały przy tych, które mamy jako dorośli. Czas niejednokrotnie nam to pokazuje.

Dorastając pojawiały się oczywiście coraz to nowsze kłopoty i borykaliśmy się z wieloma zmartwieniami okresu dojrzewania. Pierwsze bunty, bójki, wagary, pierwsze miłości, rozstania, przyjaźnie… Wszystko to w jakiś sposób kształtowało nasz charakter, a do tego jeszcze była szkoła. Po latach wspominana z uśmiechem i radością, na myśl o tym jak dziwne i szalone pomysły przychodziły nam wtedy do głowy. Nic w tym złego, to wszystko, co przeżyliśmy jest nasze i nikt nam tego nie odbierze.

W którymś momencie czasy błogości i lekkiej nauki się skończyły. Okres liceum, technikum, a później w wielu przypadkach studiów, nie był już tak beztroski. Nauki było coraz więcej, a co za tym idzie rosły też wymagania: nauczycieli, rodziców, nasze…

Wśród zeszytów i książek, pojawił się notes z gumką, który dbał o całą organizację naszego czasu. Spotkania ze znajomymi przeradzały się w walkę z czasem o to, by wbić sobie do głowy jak najwięcej informacji potrzebnych na maturze, kolokwiach czy egzaminach. Wstąpiliśmy na grunt, za który sami już odpowiadaliśmy i od którego zależała nasza przyszłość. Zakładając oczywiście, że nasze ambicje sięgają na tyle wysoko by trzeba było się starać.

Pracę trzeba zorganizować…

Odpowiednią pracę znaleźć ciężko. Bez względu na to, czy jesteśmy po podstawówce, maturze czy po studiach. Trzeba się sporo nabiegać i sporo popytać, żeby osiągnąć to, co się chce. Wymarzona praca zwykle jednak wiąże się z tym, że w pierwszym okresie musimy się wykazać, biegamy na przysłowiowe skręcenie karku, aby pokazać pracodawcy jak bardzo nam zależy. Spotkania za spotkaniami, telefony, konferencje. Mamy wrażenie, że wszystko nakłada się jedno z drugim, a tak większość ludzi wyobraża sobie idealną pracę – za biurkiem.

Natłok obowiązków jednak jest w stanie przygnieść, przypominamy sobie wtedy czasy szkole, nie raz, nie dwa, zatęsknimy, wyciągamy stary notes z gumką i zabieramy do pracy. Kupujemy kolejny, nowy i jakby wszystko łatwiejsze. Poukładane, przewidywalne. Może trochę śmieszne, w dobie dzisiejszej technologii, która tak naprawdę zapewnia wszystko od wszechobecnego internetu, sieciowych dysków, do aplikacji, które mogłyby ów notesy zastąpić. Wydaje mi się jednak, że co tradycyjne, to tradycyjne i nie zawiedzie nigdy. Nie rozładuje się, nie straci zasięgu. Będzie zawsze w torbie czy plecaku.