Kilka porad odnośnie zdrowego opalania się


Czy opalanie się może być wgl. zdrowe. Oczywiście, że tak, ale większość z nas – zwłaszcza kobieta, choć coraz większą ilość mężczyzn też stosuje tzw. opalanie przed sezonem – robi to zbyt szybko, stosując urządzenia, jakimi są solaria, a te w szybkim tempie opalając mogą w ostateczności doprowadzić do czerniaków – raka skóry.

Solarium od zawsze było uważane za niebezpieczne, ponieważ stosowane tam mocne lampy UV, są na tyle silne by w ciągu 10 minut, przy wyborze odpowiedniej mocy, można wyjść z jednej sesji nieźle czerwonym – poparzonym.

Zresztą widać, że osoba korzystająca z solarium ma zupełnie inną karnację/opaleniznę niż ta opalająca się w sposób naturalny. Najważniejszym czynnikiem bezpieczeństwa jest używanie lekkich lub mocniejszych kremów UV, które pozwalają zabezpieczyć skórę przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym, ale też dać naturalny- choć nieco dłuższy w porównaniu z innymi metodami – proces opalania. Będzie on zdecydowanie zdrowszy. Zresztą wszystko zależy też gdzie zamierzamy korzystać ze słonecznej pogody. Czasami już w Polsce warto używać słabych kremów UV, a wyjazd za granicę np. do Egiptu, Tunezji lub innego słonecznego kraju będzie już wymagał od nas obowiązkowego kremu z wysoką zawartością UV, tak by nasza skóra ładnie się przyrumieniła, a nie “spaliła”, zaczerwieniając się i prowadząc do oparzeń z początku I stopnia, a potem nawet i drugiego stopnia – co może doprowadzić do zaśnięcia na pełnym słońcu, podczas pobytu w jednym z ciepłych krajów bez odpowiedniego przygotowania, jak choćby mocnego kremu UV. Więc najważniejszą zasadą jest przygotowanie miejsca do pobytu – narażenie na większe promieniowanie UV jest w cieplejszych krajach i stosując się ulotek i opakowań kremów UV należy stosować je cyklicznie i tak samo jak pisze producent na opakowaniu.

Na koniec warto wspomnieć o marce

Według badań niezależnych instytucji, można wnioskować, że marka nie gra roli, a jedynie skład. Jeżeli więc skład i zapewnienie producenta o ochronie u UV są zbieżne, to po co przepłacać, za nazwę (droższą) marki?